Niniejszym publikuje odpowiedź Saveura na mój poprzedni tekst, zapraszam do komentowania ! Wyszła mi z tego nie lada odpowiedź.
Najpierw odniosę się do tego co mnie najbardziej uderzyło i z czym nie zgadzam się najmocniej, mianowicie (choć Ty Wojciechu tego nie powiedziałeś, oczywiście):
W Internecie panują takie same zasady wypowiedzi, jak w „realu”. Jeśli w „prawdziwym życiu” nie powiedziałbyś czegoś, to nie powinieneś tego robić również w sieci. (batman)
Nie prawda. Internet to nie “prawdziwe życie” i panują tutaj zupełnie inne zasady. W normalnym życiu każdy z nas ma maski – nie powiem dlaczego tak jest, nie jestem psychologiem, ale tak właśnie jest. Inaczej zachowujesz się w gronie znajomych, co innego mówisz w towarzystwie swoich kumpli z którymi grasz w piłkę co tydzień, inny będziesz w pracy, a jeszcze inny na obiadku z teściami. Nie jesteś tą samą osobą zawsze i wszędzie. Gdyby próbować oceniać moją osobę na podstawie męskiego spotkania przy kielichu, gdzie raz na jakiś czas muszę się mocno sponiewierać dla zdrowia psychicznego, powiedzielibyście, że jestem szowinistyczną, zbereźną świnią! Ale czy taki jestem? Czy tak będę się zachowywał na spotkaniu biznesowym?
Przykłady z mojego życia – pracowałem kiedyś w pewnej firmie, w której była pewna sekretarka/asystentka szefa czy jak to ładnie po angielsku mówili “office manager”. Miałem z nią wspaniałe relacje, które polegały na ciągłym flirtowaniu i aluzjach dotyczących seksu. Jeżeli osoba trzecia by na to spojrzała, powiedziałaby, że conajmniej łączył nas soczysty romans a na pewno, pomyślała by, że jestem kasanową, że ho ho. Czy jestem kasanową? Wierzcie mi, że nie. W tej samej firmie, było również dwóch programistów, z którymi podczas jednego dnia potrafiłem wymienić z dwieście kur** i usłyszeć opowieści o tym czym mnie kto zrobił. Czy to oznacza, że ja (i owi koledzy) jesteśmy nie okrzesaną hołotą? Nie. To był tylko nasz sposób na pracę w ciężkich warunkach. Do dziś utrzymujemy świetny kontakt.
W “prawdziwym świecie” mamy maski, jesteśmy różnymi ludźmi w różnych sytuacjach. W internecie bardzo wielu rzeczy nie powiem, nie dlatego, że się ich wstydzę, a dlatego, że zostaną zupełnie inaczej odebrane. Prowadząc z Tobą dyskusję nie wiem jak to odbierzesz, nie widzisz mojej gestykulacji, nie słyszysz barwy głosu, Ty sam czytasz moje wypowiedzi tak jak chcesz je przeczytać. Mało tego, w rzeczywistości nasza wymiana zdań będzie trwała 10 minut, w internecie, będzie rozwleczona na kilka dni (tygodni?). Wstaniesz następnego ranka w skowronkach i przeczytasz moją odpowiedź zupełnie inaczej, niż na przykład dzień później po awanturze którą zrobiła Ci Twoja kobieta.
Mało tego, rozmowa na żywo ma to do siebie, że jest teraz i między nami. Rozmowa w internecie, zostanie zachowana na wieki wieków. Dwa lata później ktoś przeczyta moją wypowiedź, i na jej podstawie mnie oceni, ale nie przeczyta 5 poprzednich stron na forum w których prowadziliśmy dyskusję. Tak samo nie będzie wiedział, że na tym forum siedzieliśmy już dwa lata, i kochamy się tak a nie inaczej, albo, że to taka gra między nami.
Nie stwierdzam tutaj, że mamy nie dyskutować w internecie – wręcz przeciwnie, jak najbardziej mamy rozmawiać, ale z dystansem, nie zachowują się jak dzieci czy obrażalskie paniusie. Podyskutujmy, pokażmy że jesteśmy ludźmi, niech emocję włączą się do dyskusji, ja chce widzieć, że rozmawiam z człowiekiem który kocha to co robi, ale na końcu, miejmy tyle rozumu, by wiedzieć, że nie zgadzamy się tylko w tym jednym temacie, i możemy dalej być świetnymi kolegami. I tak samo, jeżeli jesteśmy pracodawcami (zakładając, że Wojciech ma rację i pracodawcy są tak głupi i zatrudniają ludzi na podstawie internetowych wypowiedzi bez kontekstu) bierzmy pod uwagę, że ten człowiek jest inny w gronie przyjaciół, inny w pracy a jeszcze inny w barze z kumplami i nie oceniajmy go na podstawie jego miłości do danej partii politycznej, bądź tolerancji dla aborcji.
tutaj rozpoczyna się następny problem…
Jałowość dyskusji
Czytaj dalej tutaj (rozwija treść wpisu)
Czytaj dalej na blogu autora...
Zwiń
Czytaj na blogu autora...